wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział II

"I wanna be drunk when I wake up,
maybe I'll get drunk again"*

                    Robi się późno i zimno. Z dziesiątym już chyba kubkiem herbaty uporczywie próbuję wymyślić coś mądrego. Pustka. Kolejny znak, że dobrze wybrałam, jako przyszła pani neurochirurg nie będę musiała rozmawiać z ludźmi. Teraz jednak nie wolno mi myśleć o sobie, chcę pomóc Lidii a na razie nie mamy nic.
  • Mogłabyś zapytać go, od kiedy pasjonuje go piłka – wypalam nagle i od razu żałuję, bo pomysł jest idiotyczny i banalny. Gdybym wpisała to hasło w google znalazłabym na ten temat mnóstwo informacji. Milknę więc, nawet nie oczekując odpowiedzi.
  • Myślimy nad tym już tak długo – mówi skwaszona Karolina – przyda nam się mały odpoczynek. Co powiecie na imprezę? - uśmiecha się i puszcza nam zalotnie oczko.
  • Zawsze i wszędzie – odpowiadam radośnie.
Uwielbiam imprezy, taniec, szaleństwo, alkohol. Kocham się bawić i poznawać nowych ludzi.
  • Właśnie dostałam sms'a od Carlosa, wybiera się do klubu z okazji wygranej... czegoś. - szatynka bezradnie rozkłada ręce. Najwyraźniej ona także nie jest fanką piłki.
                  Mija około trzydziestu minut i jesteśmy gotowe. Nie wyglądam zbyt strojnie, mam na sobie klasyczną małą czarną. Moje towarzyszki prezentują się o niebo lepiej, jednak wcale się tym nie przejmuję, bo i tak nie znam języka, poza tym flirt nie należy do moich ulubionych zabaw. Wskakujemy do taksówki i w mig dojeżdżamy na miejsce. Przede mną piętrzy się wielki budynek, w całości oszklony. Szkła poprzecinane są srebrnym metalem, całość wygląda tak futurystycznie. Do środka wpuszcza nas wysoki mężczyzna, ma około dwóch metrów wzrostu. Nigdy dotąd go nie widziałam, nie jest więc raczej sportowcem. Ma zielone oczy i miedziane włosy, zaczesane w kucyk.
                   Idziemy dalej, aż dochodzimy do sali przynajmniej dwa razy większej niż całe moje mieszkanie w Krakowie. Omiatam wzrokiem gości, są tutaj piłkarze, trenerzy i całkiem nieznajome mi osoby. Większość mężczyzn założyła koszulę i jeansy, kilku przyszło nawet w garniturach. Kobiety za to prezentują różne style, od krótkich, skąpych sukienek, poprzez wieczorowe stroje aż po jeansy i t-shirty. Czuję się tu dobrze, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Ciągnę Lidię w kierunku baru, muszę się czegoś napić. W połowie drogi staję jak wryta.
  • Lidia, czy to Messi?! Tam, siedzi przy barze, popatrz! - wołam trzęsącym się głosem. Jestem rozemocjonowana, pierwszy raz widzę gwiazdę takiego formatu na żywo.
  • Zachowujesz się jak dzikuska! - upomina mnie przyjaciółka.
                     Staram się oddychać, jakoś opanować drżenie rąk, jednak jest to dla mnie zbyt trudne, więc splatam je z tyłu, mam nadzieję, że nikt nie zauważy. Lidia nawet nie wie, kim jest ten niski brunet o czekoladowych oczach, ale ja znam go z opowiadań kuzyna, z każdego meczu FC Barcelony i Argentyny, ja wiem, że ten mężczyzna to żywa legenda.
                       Siadamy przy barze i zamawiamy martini. Staram się nie zerkać w stronę Leo, jednak pokusa jest znacznie ode mnie silniejsza. Co chwilę obracam się w jego kierunku. Nagle czuję czyjś dotyk na moim ramieniu. Jestem pewna, że Lidia znów chce mnie skarcić za dziwne zachowanie, jednak to nie jej głos słyszę. To niski, chrapliwy i lekko chłopięcy ton tym razem zwraca mi uwagę, o dziwo po angielsku:
  • Nie najlepiej chodzisz na trzeźwo. Po pijaku możesz stanowić poważne zagrożenie.
  • Co proszę? - odwracam się gwałtownie i zastygam w bezruchu.
                       Głos należy do śniadego mężczyzny średniego wzrostu. Strzepuję jego rękę z mojego ramienia i leniwie odwracam się w kierunku drinka, w myślach modląc się, żeby sobie poszedł i nie zauważył moich z pewnością karmazynowych policzków. Robi to. Ledwie zdążam upić łyk, a jego już nie ma w pobliżu.
  • Neymar – szepczę.
  • Skąd go znasz? - Lidia unosi brew tak wysoko, iż mam wrażenie, że zaraz zeskoczy jej z twarzy.
  • Nie znam – mówię niemal tak zszokowana jak ona. - Chyba, że... - wpadam na dość absurdalny pomysł.
  • Chłopak, na którego wpadłaś! - wydaje z siebie coś w rodzaju pisku.
                    Potwierdzam kiwnięciem głowy. Z wrażenia nie mogę mówić, gardło mam zupełnie suche. Wypijam zawartość mojego kieliszka duszkiem. Potrzebuję więcej, zdecydowanie więcej, żeby pojąć ten wieczór.
                    Wszystko wiruje. Nie wiem ile alkoholu mam we krwi, ale wcale mnie to nie obchodzi. Mam ochotę potańczyć, pokręcić się w kółko. Na parkiecie jest tłoczno, wbijam się w tłum. Muzyka gra, próbuję się dostosować. Unoszę ręce i wybucham śmiechem, jest mi dobrze. Nie ma ludzi, jest tylko powietrze przepełnione nutami, ruszam się, żeby oddychać. Czyjeś ręce łapią mnie w pasie, są silne i takie męskie. Kręcę biodrami, odgarniam włosy, które ciągle opadają mi na twarz. Obraz lekko przygasa.

Ed sheeran -  drunk*


        Dobry wieczór, albo dobranoc, jak kto woli, choć dla mnie godzina jeszcze wczesna. :) 
Chciałam wam podziękować, drodzy Czytelnicy, jeśli tylko jeszcze tam jesteście. Za wszystkie komentarze, które są dla mnie ogromną motywacją i wszystkie wejścia także. Mam nadzieję, że opowiadanie choć trochę przypadło wam do gustu. Jest stworzone dla zabawy i tylko temu ma służyć, rozrywce, nie jest to żadne pisarskie arcydzieło, ani żadna poważna literatura, więc tak tego nie postrzegajcie. :) To tyle z mojej strony. 
Jeszcze raz dziękuję za to, że jesteście. 

5 komentarzy:

  1. Podoba mi sie, ale krutkie!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Idealnie opisałaś problem dziewcząt związany z wywiadem. I oczywiście przyjaciółki wpadają na luzacki pomysł: "masz problem, to idź na imprezę". ;) Główna bohaterka coraz bardziej mi się podoba. Jest optymistycznie nastawiona do życia, choć za ludźmi nie przepada, a już na pewno nie lubi z nimi gadać. ;) Jednak zabawa trochę ją rozluźniła, poczuła się pewniej, tańczy, śmieje się... I nagle dostrzega Messiego. Wcale się dziewczynie nie dziwię, że od razu traci głowę. No w końcu to chyba największa legenda sportu! ;) W dodatku jest bardzo przystojny. ;*
    A gdy dziewczyna siedzi przy barze i pije martini, to nagle zjawia się on - Neymar. Hm... On mnie zadziwia, doprawdy. Zachowuje się trochę - niecodziennie. I ten jego tekst w stylu: "Nie najlepiej chodzisz na trzeźwo. Po pijaku możesz stanowić poważne zagrożenie." Heh. :D No, ale i tak go lubię. :D
    A potem ostatni opis, gdy główna bohaterka jest pijana. Alkohol krąży jej w żyłach, zabawa trwa... Ciekawe, kto ją objął... Hm, hm, hm. :D
    Słowem - czekam na kolejny! :* Proszę, poinformuj mnie, gdy pojawi się nowy rozdział. Zasługujesz na medal po prostu, za to opowiadanie. :) Pozdrawiam cieplutko,
    Twoja czytelniczka Evenstar ;*
    http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba :)
    Lekko piszesz, i bardzo fajnie się czyta :)
    A w tle moja ulubiona piosenka - Chandelier <3

    mlwdragon.blogspot.com
    darykhyrezis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi sie podoba. Wszystkie laski sa pozytywne, a szczegolnie Domi. Zderzenie sie, z Neymarem bylo wprost urocze! Haha :D
    Ten wywiad tez na pewno bedzie swietny :)
    Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdzial, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne ,bardzo mi się podoba! neurohirurg? Poważny zawód :) Piękny szablon :D Życzę weny.
    drop-in-the-ocean-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń