"And in this crazy life, and though these crazy times
You're a mystery, you'te from outer space"*
- Ale z niego pacan! - kwituje Karolina, kiedy kończę opowiadać jej o całym zdarzeniu ze szczegółami. - No cóż... przystojny pacan – dodaje z przekąsem po chwili zastanowienia.
Patrzę
na nią lekko zaskoczona. Przystojny? No to chyba z wściekłością
nie jest mu do twarzy, bo ja nic takiego nie zauważyłam. Wkładam
ręce do kieszeni i bezradnie patrzę na Lidię, która
tymczasem wbija mi nóż w plecy.
- W sumie to wygląda lepiej niż Fabregas – mówi obojętnie.
- No jasne, ósmy cud świata, zaraz po Tello. - odcinam się.
Przyjaciółka
posyła mi zabójcze spojrzenie, a Karolina przygląda się nam
rozbawiona.
- Czyli ty też uważasz, że jest gorący? - podchwytuje.
Przewracam
oczami i wzdycham. Nie zauważyłaby sarkazmu, nawet gdyby kopnął
ją w... kostkę, a ten cały Neymar to obrzydliwiec. Nie przeprasza,
kiedy na kogoś wpadnie i ma jakieś nieuzasadnione pretensje do
całego świata, a zwłaszcza do mnie. W ogóle to agresywny
człowiek, powinno się go izolować od społeczeństwa.
Chichoczę,
bo właśnie wyobrażam sobie Neymara w wielkim kagańcu. Wcale nie
wygląda przystojnie!
Lidia
gwiżdże i zatacza kołka palcem wskazującym tuż przy skroni.
- A tobie co?
- Ja.. bo.. no wiecie, coś mi się przypomniało – dukam.
Na całe
szczęście ratuje mnie sms.
- Czyżby miłość wzywała?
Czuję
palące rumieńce, bo na ekranie wyświetla mi się twarz Cesca.
- Fabi robi dzisiaj o siedemnastej wieczór gier komputerowych, czy coś – ogłaszam chwilę po przeczytaniu wiadomości.
- O proszę, Fabi... – Lidia zwraca się do Karoliny – już sobie nadali te słodkie przezwiska...
- Lada chwila a przeprowadzi się z tej klitki do jego wielkiej willi – odpowiada Karo.
Dziewczyny
zerkają na mnie i wybuchają gromkim śmiechem.
- I nasze pisklę wyfrunie z gwiazda – komentuje moja przyjaciółka z udawanym smutkiem.
- Ach jak te dzieci szybko dorastają... - dopowiada brunetka.
- Przestańcie! - uspokajam je, choć jestem tak samo rozbawiona – po prostu tak zapisał się w mojej komórce... Poza tym - nieistotne. Chodzi o to, że też jesteście zaproszone. Będzie jedzenie...
- To ja jestem za! - wyrywa się Karo.
- I piwo – dodaję, ale Lidia nie jest zainteresowana.
- Ostatnio przyrzekałaś mi, że już więcej nie pijesz! - wypomina mi.
- Nie znam adresu, więc Tello przyjedzie po nas o wpół do umówionej godziny – kończę z tryumfalnym uśmieszkiem.
Lidia
zerka na mnie obojętnie, ale już po chwili zrywa się z kanapy i
pędzi do szafy.
- Czy ta bluzka jest odpowiednia? - pokazuje nam satynową koszulkę ze złotymi łańcuszkami zamiast ramiączek.
Patrzymy na nią podejrzanie.
- Ktoś tu się chyba zakochał.. - mruczę pod nosem, ale Karo słyszy i szczerzy swoje śnieżnobiałe ząbki.
- No co? - blondynka wzrusza ramionami – lubię piwo.
Kilka godzin później jesteśmy już gotowe. Kiedy
rozbrzmiewa domofon natychmiastowo schodzimy. Przed srebrnym
samochodem stoi młody mężczyzna. Jego kruczoczarne włosy lśnią
w świetle zachodzącego słońca. Nonszalancko oparty o drzwi auta,
zdaje się nas nie zauważać. Muszę powiedzieć, że na żywo
wygląda dużo lepiej niż na zdjęciach. Czarna, skórzana
kurtka dodaje mu drapieżności, a w jego bursztynowych oczach można
by utonąć.
- Cześć! - Karo podchodzi i całuje chłopaka w policzek. Skąd oni się znają? Może ona zna tam wszystkich?
Brunet jakby wyrwany z jakichś rozmyślań, nagle wraca do
rzeczywistości i nieco ospale wita Karolinę. Następnie zrywa się
i podszedłszy do mnie wyciąga prawą dłoń.
- Cristian.
- Dominika, miło mi.
Ale Tello patrzy na kogoś innego i wygląda przy tym jak speszony
dziesięciolatek.
- Eee... wyglądasz... pięknie – trochę się rumieni. To słodkie.
- Dziękuję – Lidia zarzuca włosami.
Flirtuje z nim!
Chwilę później jesteśmy już w samochodzie. Ja i Karo
zostałyśmy jednogłośnie wywalone do tyłu, podczas gdy Lidia
zajmuje królewskie miejsce tuż przy boku kierowcy. No byłaby
z nich śliczna para, gdyby tylko Lidia nie miała awersji do piłki
nożnej.
Podróż mija nam zadziwiająco szybko i po chwili jesteśmy
na miejscu. Wchodzimy do ogromnego salonu, a chłopcy już tam
siedzą. Kanapę zajmują po kolei: Pique, Bartra i Fabregas. Na
fotelu siedzi Messi, zza którego wystaje czupryna Neymara. No
cóż, spodziewałam się go tu, więc nie mam co narzekać.
Postanawiam po prostu traktować go jak powietrze. Podchodzę do
Cesca i przytulam go na powitanie.
- Cieszę się, że skorzystałaś z zaproszenia – mruczy mi do ucha.
Potem przedstawiam się Marcowi oraz Gerardowi, żeby się
przedstawić. Bartra od razu mnie przytula, jestem trochę
zaskoczona. Pique z chłodnym dystansem wyciąga tylko rękę. No
cóż, nie wszyscy są tak otwarci.
Na sam koniec zostawiam sobie Messiego.
- To zaszczyt poznać tak utalentowanego i utytułowanego piłkarza, jestem pana fanką – mówię, zerkając na buty. Znów przyspiesza mi tętno.
- Żadnego pana – odpiera pogodnie – jestem Lionel, tak możesz się do mnie zwracać.
Odwracam się na pięcie, zamierzam wrócić do Cesca, ale
słyszę głośne chrząknięcie. No tak, wypadałoby chociaż
przywitać się z tym nadętym bufonem.
- My to się chyba już znamy – pragnę, żeby zabrzmiało to szorstko i nieprzyjemnie, ale mężczyzna nic sobie z tego nie robi.
- Tak właściwie – zaczyna wesoło – nigdy mi się nie przedstawiłaś.
- Dominika – mówię nonszalancko. Mogłabym jeszcze ziewnąć, żeby podkreślić jak bardzo nie jestem tym wszystkim zainteresowana, ale nie chcę wyjść na impertynentkę.
- Naprawdę piękne imię, pasuje do ciebie – szepcze prawie niesłyszalnie.
Ze zdziwienia prawie opada mi szczęka. Dobra, piwo dla tego, kto
wytłumaczy mi całą sytuację. Jeszcze niedawno gościu zabiłby
mnie wzrokiem, gdyby tylko miał taką możliwość, a teraz zgrywa
dobrego kumpla. W co on gra?
- Dziękuję, twoje imię też do ciebie pasuje – podejmuję jego grę.
Michael Buble - Everything
* * *
Wiem, że krótki, ale spróbuję szybko dodać nowy :)
Witam, tym razem zainspirował mnie sukces naszych piłkarzy.
Wszyscy naprawdę zrobili świetną robotę, szczególnie
Wojciech Szczęsny. Nie mogę powstrzymać łez. I nawet, o dziwo,
tym razem nie irytuje mnie fakt, że wielu ludzi zamieściło wynik
meczu na swoich tablicach, ani to, że z pewnością wkrótce
napłyną „sezonowcy”.
Dzięki za wszystkie słowa wsparcia i w ogóle UWIELBIAM WAS
WSZYSTKICH! :D
Przepraszam za ew. błędy, nie jestem zadowolona z tego rozdziału,
nie mam czasu, żeby się skupić na opowiadaniu, ale cztery
rozszerzenia w szkole naprawdę nic mi nie ułatwiają.
Pozdrawiam i dobranoc, ale ja dzisiaj na pewno nie zasnę!
Piękny, cudowny..... kocham!
OdpowiedzUsuńJa przyznam się, że nie oglądałam meczu czekam na next :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwieetny max! Och kocham Neymara jejku! A jeśli chodzi o mecz byłam również bardzo, bardzo zachwycona grą Polaków, dali z siebie wszystko genialnie ;) A sam rozdział istne cudo. Podoba mi się sposób w jaki piszesz, to wciąga bardzo, czekam na następny! ;*
OdpowiedzUsuńhttp://drive-my-heart.blogspot.com/
Fajny rozdział ale bardzo szkoda, że taki krótki :((
OdpowiedzUsuńŻycię ci wielkiej weny bo jestem ciekawa co będzie dalej :)
Zapraszam do mnie na nowy rozdział psychiclovemaggie.blogspot.com
Miałam nadzieję na dłuższy rozdział lubię czytać twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńcóż krótki ale ciekawy. Jak najbardziej. Pozostaje mi czekać na kolejny. Meczu nie oglądałam i bardzo żałuję :(
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
Czekam na kolejny! :)
OdpowiedzUsuń